- Funkcjonariusze zauważyli spore ognisko za budynkiem, lecz nikogo nie zauważono w jego rejonie. Nikt nie reagował na wołania oraz na dzwonek, pomimo że ktoś był w budynku. Gdy tylko mieszkaniec zorientował się, że za bramką są strażnicy, postanowił zgasić światło i ich nie wpuszczać. Strażnicy z uwagi na brak reakcji i lekceważące podejście do zaistniałej sytuacji i brak nadzoru nad ogniem postanowili wezwać straż pożarną celem wyeliminowania zagrożenia pożarowego - relacjonuje straż miejska w Czechowicach-Dziedzicach.

- Gdy z miejsca interwencji w oddali było słychać nadjeżdżające na sygnałach wozy strażackie, sprawca z ukrycia próbował gasić ognisko, lecz w dalszym ciągu nie reagował na wołanie i wysyłane sygnały. Gdy na miejscu zjawili się strażacy nagle do bramki podszedł mężczyzna twierdzący, że właśnie wyszedł z prysznica i pytał zdziwiony co się takiego stało. Był to 44-latek, który początkowo nie chciał wpuścić nikogo na posesję, lecz po przedstawieniu mu konsekwencji oraz podstawy prawnej mężczyzna otworzył bramkę. Stwierdził również, że sam ugasi ognisko w którym spalał gałęzie, odpady zielone itp, lecz będący na miejscu strażacy ugasili je - dodaje czechowicka SM.

Wobec sprawcy funkcjonariusze straży miejskiej wyciągnęli surowe konsekwencje w postaci wysokiego mandatu za wykroczenia z art. 191 Ustawy o odpadach oraz art. 82 §4 kodeksu wykroczeń. Sprawca został również poinformowany, że w przypadku powtórzenia się w przyszłości podobnych sytuacji strażnicy sporządzą wniosek o ukaranie do sądu.