REKLAMA WYBORCZA

Wiadomości

  • 13 kwietnia 2019
  • 14 kwietnia 2019
  • wyświetleń: 2814

LKS Goczałkowice-Zdrój i MRKS Czechowice-Dziedzice na remis

W roli formalnych gości i pod wodzą nowego szkoleniowca Wojciecha Jarosza, kolejne spotkanie rozegrali piłkarze MRKS-u Czechowice-Dziedzice, którzy na stadionie MOSiR zmierzyli się z drużyną LKS-u Goczałkowice-Zdrój.

Po bardzo dobrym pojedynku w Ustroniu - zakończonym pechową przegraną, tym razem beniaminek "Haiz" IV ligi śląskiej, gr.II zaprezentował się poniżej oczekiwań i tylko nieskuteczności rywala, oraz świetnej dyspozycji Dominika Krausa zawdzięcza, że w sobotniej konfrontacji wywalczył jedno "oczko" za bezbramkowy remis. Spośród wielu okazji podopieczni grającego trenera Damiana Barona najlepszą zmarnowali w 81. minucie, gdy rzut karny egzekwowany przez Damiana Furczyka obronił golkiper MRKS-u.

Od początku spotkania nieco lepsze wrażenie sprawiali nominalni gospodarze, którzy dwukrotnie w krótkim odstępie czasu zagrozili bramce czechowiczan, jednak "zimnej krwi" przy niefrasobliwości linii defensywnej MRKS-u zabrakło Furczykowi i Jaskierni. Podopieczni trenera Wojciecha Jarosza właściwie dopiero w 21. minucie stworzyli sobie premierową szansę, gdy po centrze Jonkisza z prawej strony, uderzenie wślizgiem Szczęsnego z ósmego metra poszybowało nad poprzeczką. Chwilę później z ripostą pospieszyła drużyna Goczałkowic, a tym razem próbę Wojciechowskiego z okolic linii "szesnastki" pewnie wyłapał Kraus. W kolejnej akcji niemal z identycznego położenia szczęścia w szeregach LKS-u szukał Benek, który uderzył tuż obok lewego słupka. W 25. minucie po prostej stracie na własnej połowie, z okolic osiemnastego metra strzelał z kolei Hanzel, ale i w tym wypadku piłka nieznacznie minęła bramkę. Niemrawi tego dnia czechowiczanie skarceni mogli zostać także po upływie kolejnych sześćdziesięciu sekund, wówczas dośrodkowanie Benka trafiło na głowę pozostawionego bez opieki Plizgi, który tzw. "szczupakiem" dość znacznie spudłował. W dalszej fazie tej odsłony na murawie przeważała twarda walka, a dopiero w 44. minucie po wymianie podań między Szczęsnym i Żurkiem, strzał Fujawy z obrębu pola karnego na rzut rożny sparował Kubina.

Po przerwie obraz gry nie uległ znaczącej zmianie, w dalszym ciągu bardziej aktywni i groźniejsi byli gracze z Goczałkowic, choć na klarowne okazje i ożywienie obrazu gry kibicom przyszło trochę poczekać. W 67. minucie mocne uderzenie Furczyka zza linii pola karnego poszybowało tuż nad poprzeczką Najlepszą okazję do zdobycia gola w sobotnim spotkaniu MRKS stworzył sobie w 70. minucie, gdy po dograniu Dzionski uderzenie Jonkisza z dwunastego metra odbił Kubina, zaś dobijający niemal do pustej bramki Matuszczyk... wybił piłkę na aut. Decydującym momentem mogła okazać się za to 81. minuta, bowiem po strzale Piesiura futbolówka trafiła w rękę Żurka i arbiter bez wahania wskazał na tzw. "wapno". Na szczęście "goście" mieli w swych szeregach dobrze dysponowanego Krausa, który wyczuł intencje strzelającego Furczyka i zdołał wyjść z opresji obronną ręką. W samej końcówce LKS dwukrotnie za sprawą Benka, zaś MRKS po próbie Jonkisza mogli jeszcze przechylić szalę zwycięstwa na swoja stronę, jednak futbolówka do sieci już nie wpadła i potyczka zakończyła się bezbramkowym rezultatem, z którego z pewnością bardziej zadowoleni mogą być czechowiczanie.

W następnej kolejce nasza drużyna wyjedzie do Wodzisławia Śląskiego na starcie z tamtejszą Odrą Centrum, które w Wielką Sobotę - 20 kwietnia rozpocznie się już o godzinie 13:00.

aka / czecho.pl

źródło: mrks.czechowice.pl

Komentarze

Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu czecho.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.